Miałyśmy przerwę w czytaniu, w lato były ciekawsze rzeczy, ja też nie zmuszam. Ale wracamy do tematu, bo widzę u Agaty coraz większe zainteresowanie czytaniem, a jeszcze większe pisaniem, chodzi z kartką i coś wiecznie zapisuje w sobie tylko znanym piśmie.
Powracamy z naszym zaczętym cyklem pt. tygodniowe czytanki, gdzie prezentować będziemy, jak Agata czy się czytać metodą symultaniczno-sekwencyjną p. Cieszyńskiej.
Wymyślam pomoce, żeby nauka była przyjemnością. Najbardziej lubię robić takie wielorazowe, które będę mogła wykorzystać przy różnych zestawach sylab. Ale wymyślam też pomoce, których produkcja trwa poniżej 5 minut. Dziś pokażę 3 takie wymyślunki.
Naszą "naukę" zawsze zaczynamy od przeglądu sylab. Wygląda to zawsze tak samo. Powtarzanie, wskazywanie, nazywanie. Te opanowane tylko wybrany miks. Natomiast te ostatnie wszystkie, obecnie jesteśmy na paradygmacie z m.
Jest to trochę nudne i Agatę szybko zniechęca.
Pierwsza zabawa:
Na kartce papieru napisałam sylaby. Na drugiej wypisałam te same sylaby i podkleiłam taśmą dwustronną. Powycinałam i powstała dopasowanka-wklejanka.
Druga zabawa:
Na kartce znów napisałam sylaby. Obok położyłam nakrętkę od plakatówki. Pokazywałam sylabę, Agata czytała i pac paluszkiem umazanym w farbie. Proste i atrakcyjne, bo można się wybrudzić.
Trzecia - pracochłonna, ale wielorazówka.
Wydrukowałam obrazki piesków i miski. Zalaminowałam, wycięłam w miskach otwory. Do tego wydrukowałam kości i też zalaminowałam. Dzięki temu mogę napisać flamastrem, a potem zetrzeć ;) (jeśli nie macie laminarki, można zastąpić taśmą klejącą).
I na koniec czytamy wyrazy. Jetem dumna z mojej córki, bo właściwie składanie w sylaby nie sprawia jej większego problemu. Choć w tym paradygmacie jeszcze trochę posiedzimy, bo Agata sylaby częściej rozróżnia po samogłosce niż po spółgłosce.
Przeczytała też pierwsze zdanie: Emu ma pupe (co prawda z błędem, ale co tam :P)
Wymyśliłam też, że będę wrzucać pomoce do druku. Może komuś się przyda :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz