Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kreatywne zabawy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kreatywne zabawy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Przygotowania do świąt cz. 1 Kalendarz adwentowy

My też mamy swój kalendarz adwentowy. 
Zrobiony z papierowych torebek śniadaniowych. 
A co w środku?
W każdej torebeczce mały upominek, np. pieczątki, brokatowe długopisy, naklejki, kucyk Pony, ludziki Duplo, rękawiczki, bilet do kina, bombka, foremka do ciasta i kilka słodkości - m&m, cukierki galaretki, jajko niespodzianka, kinderki.

I oczywiście to co tygryski lubią najbardziej, czyli zadania :):
sporo plastycznych: wieniec adwentowy, bałwanki z waty, witrażyki, mikołaje, reniferki, ozdoby choinkowe...
kulinarne: ciasteczka i słodkie prezenty dla dziadków

dla innych: przygotowanie paczki dla ubogich, dokarmianie kotów i ptaków


To nasz pierwszy kalendarz. Po pierwszym tygodniu już wiem, że lepiej przygotować karteczki i wrzucać je dzień wcześniej, bo czasem dzień nie pozwala nam na wykonanie zadania.

A oto nasz skromny kalendarz:

poniedziałek, 28 lipca 2014

W świecie muzyki - poznajemy instrumenty

Podczas naszego pobytu w Gdańsku odkryłam u mojej córki zafascynowanie muzyką i to nie byle jaką, bo klasyczną (a właściwie klasycznymi instrumentami). Zahipnotyzowana patrzyła na panie grające na skrzypcach, kontrabasie (swoją drogą to cudowne jest spacerując po długim targu móc napawać się piękną muzyką i móc pokazać dziecku jak wyglądają skrzypce, czy flet).

Dziś u nas deszczowo, więc postanowiłam trochę pobawić się muzyką - spontanicznie. Z pomocą przyszedł nam blog Izy i jej córeczki Zosi http://zosiamosia.blogspot.ch/. Ściągnęłam i wydrukowałam karty z instrumentami, które zamieściła Iza (dziękuje Ci dobra kobieto). Co prawda karty są do lekcji trójstopniowej, ie bardzo nam pasowały podpisy (bo nie uczymy globalnie czytać), ale wykorzystałyśmy je na swój sposób. 





Każdy obrazek instrumentu ma parę. Te bez podpisu rozłożyłyśmy na podłodze, te z podpisami ja trzymałam. Dawałam Agacie kartę z mojej kupki, czytałam jak nazywa się instrument, puszczałam z chomika bądź yt dźwięk owego * i Agu szukała drugiego do pary. Nie korzystałyśmy z całego zestawu na raz. Najbardziej Agatce spodobał się klarnet. Było też trochę tańca :)





Do tej zabawy będziemy na pewno wracać. Obie uczymy się przy niej dużo. Bardzo bym chciała, żeby moja córka miała choć trochę wrażliwości muzycznej i umiała grać na jakimś instrumencie (ot takie niespełnione ambicje matki :))

* koniecznie muszę sobie poszukać odpowiednich dźwięków, bo spontanicznie ciężko idzie. Gdy będę mieć taki zestaw, podzielę się, może komuś się przyda.

środa, 26 lutego 2014

Muffiny - zapraszamy do Gagatkowej kuchni

Tym postem rozpoczynamy nowy kulinarny cykl. :) Mama bardzo lubi pichcić, a już najbardziej piec ciasta. Niestety pamięta ze swojego dzieciństwa, że do kuchni nie wpuszczano, z własną córką postępuje inaczej. Agatka uwielbia pomagać w kuchni i choć mamę czasem denerwuje, że po wspólnych gotowaniu kuchnia wymaga większego sprzątania, jednak zalety przewyższają wady.

Jakie zalety ma wspólne gotowanie:
- kuchnia to raj dla sensoryki dziecka,
- kuchnia to raj dla małej motoryki,
- kuchnia to raj dla zdolności językowych
- kuchnia to raj dla nawiązywania silnych więzów między dzieckiem a rodzicem - to wydaję mi się najważniejsze.

Dziś zaczniemy prosto - lubianym przez dzieci deserem - muffinkami. Nie wymagają dużo pracy, robi się je szybko i niestety szybko znikają


Oto nasz przepis:

220 gram mąki
140 gram cukru
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia

100 ml oleju
150 ml mleka
3 jajka

dodatki wg uznania u nas kostka czekolady :)

Jak to zrobić z dzieckiem:

Zaczynamy od przygotowania składników, szukamy w szafce mąki, cukru, w lodówce mleka i jajek, wykładamy na blat. (moża od razu przygotować w szklaneczkach odpowiednie porcje - kiedyś jak się odwróciłam na chwilę, Agatka złapała olej i wlała do ciasta ;) )


Przygotowujemy dwie miski. 
W zależności od wieku dziecka dozujemy samodzielność. Z moją 2,5 latką wygląda to tak - ja nasypuje/nalewam do dzbanuszka odpowiednią ilość ona przesypuje do miski.

W jednej misce mieszamy (dziecko) suche z dodatkami, w drugiej mokre. Mokre do suchych, wymieszać niezbyt starannie.

Przygotowujemy papilotki i formę. Ja nie mam specjalnej blachy do muffinek, wykorzystuje metalowe foremki do babeczek. Agatka wkłada papilotkę do foremki, ja łyżką nakładam ciasto (do 3/4 mniej więcej), 

Na koniec wrzucamy dodatki większego kalibru dodajemy łyżkę dżemu, nutelli, truskawkę... na co tylko mamy ochotę. Nam się chciało z czekoladą. Jedno okienko wylądowało w każdej babeczce. Agatka pilnowała, żeby nie ominąć ani jednej :)

Wkładam do piekarnika na 25 minut (180 stopni)

i patrzymy jak rosną.
Smacznego!


P.S. Nie mam zamiaru tworzyć bloga kulinarnego. Raczej pokazać z praktycznego punktu widzenia, jak można zorganizować gotowanie z dzieckiem :)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Wędkarstwo pokojowe DIY

Gagatowy Tata jest zapalonym wędkarzem. Agatka nieraz obserwowała tatę, podczas połowów, przegląda z nim jego różne gadżety i akcesoria.
Mąż wielokrotnie namawiał mnie na zakup plastikowej wędki z rybkami, jednak ja nigdy nie uległam (nie lubię chińskiego badziewia).
Dlatego zrobiłyśmy wersje home made.






Z foli aluminiowej zrobiłam coś na kształt rybki. Agatka pomalowała je plakatówkami. Rybki długo schły. Zrobiłyśmy dwa rodzaje czerwonych i niebieskich. Docelowo miały być we wszystkich podstawowych kolorach, ale do realizacji planu nie doszło ;)






Do każdej rybki przyczepiłam spinacz biurowy. Gagatkowy Tata wyszperał spory magnes (okazało się, że aluminiowe rybki są dosyć ciężki) przywiązał żyłką do "czegoś" (nie mam pojęcia co to :)).

Wpadł też na inny fajny pomysł, poszukał swoich starych gumowych przynęt (podpytałam są tanie ok. 2 zł za sztukę), zamiast haczyków włożył spinacze i szał jest :)



Ja oczywiście wprowadzam elementy edukacyjne i proszę, by segregowała tu niebieskie, tu czerwone, tu rybeczki. Motoryka, koordynacja wszystko pracuje. I ile radości :)

Przepraszam za zdjęcia koszmarnej jakości. Ale obecnie zrobić Agacie nie poruszone zdjęcie graniczy z cudem, plus miałyśmy koszmarne światło.

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki - DIY z dzieckiem

Nie obchodzimy z mężem walentynek...
Ale nie mam nic przeciwko temu świętu. Każdy pretekst do obdarowywania jest dobry :)
Postanowiłyśmy zrobić z córką walentynkę dla taty. Trochę się nagłówkowałam, żeby było prosto, żeby 2,5 latka sobie poradziła i jednocześnie efektownie. Podinspirowałam się w google i zrobiłyśmy coś takiego



Serduszko z rączek jest słabiutkie, bo rączki malutkie :)
Odrysowałam, wycięłam, Agatka sama pomalowała pastelami. Potem wycięłam ramkę i serduszka, a Agatka sama naklejała. Wspólnie zrobiłyśmy napis. Niestety nie znalazłam w domu nawet małego skrawka wstążki. Nitkę dzielnie Agatka sama przewlekła.
Teraz czekamy na tatę i jego minę :)

środa, 12 lutego 2014

Smok jedzący kiszone ogórki (DIY z dzieckiem)

Jestem chora. Nie mam siły a fizyczne zabawy, a dziecko się nudzi. Poszukałam wytłoczki po jajkach i stworzyłyśmy z tego stwora zwanego smokiem/krokodylem, ale nie jest groźny, wg Agatki najbardziej lubi jeść kiszone ogórki :)


Najdłużej zeszło z pomalowaniem całego pudełka na zielono. Najtrudniejsze było czekanie aż wyschnie, później smok został pomalowany we wzory, zrobiłyśmy mu oczy i zęby i łapy. Zabawy było mnóstwo (bałaganu jeszcze więcej ;) ) Później Agatka straszyła nim wszystkich, po czym uspokajała, nie bój się, smak je tylko kisone ogólki :)




P.S. Chcę wrócić do pisania, pomysłów mam mnóstwo i chcę z Agatką ruszyć z metodą krakowską.
Do tego mamy mnóstwo zabawek do zrecenzowaia i książek. I chcę popisać trochę o moich poglądach wychowawczych i...

piątek, 29 marca 2013

Baranek watowany :)

Nasza pierwsza poważna praca plastyczna.

Bazgrolimy kredkami, farbami, a dziś stworzyłyśmy coś konkretnego. Praca jest bardzo prosta, spokojnie poradzi sobie z nią małe dziecko (Agata ma 21 miesięcy).
Tematyka około wielkanocna, ale techniką tą można wykonać też zimowego bałwanka.
Ponieważ Tusia jest jeszcze malutka wykonywanie podzieliłam na kilka etapów, nie dawałam wszystkiego na raz, żeby nie rozpraszać jej uwagi.

Dumna autorka prezentuje swoje dzieło: 


Do wykonania baranka potrzebny jest:
- kartka z bloku
- wata
- klej (używam Magica)
- kredki, ołówek

Krok pierwszy:
-przygotowujemy szkic baranka, można samemu narysować, wydrukować. Ja pokolorowałam mu mordkę, ryjek i kopytka.

Krok drugi:
- robimy kuleczki z waty i odkładamy je do miseczki. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona jak Agatka szybko załapała robienie małych kuleczek. Odrywała kawałeczki, ściskała w rączkach. Jest to świetne ćwiczenie motoryki małej.


Krok trzeci
- smarujemy baranka klejem. Ja wycisnęłam na spodek i dałam Agacie pędzel, smarowała ja tylko asekurowałam, żeby było w miarę tam gdzie trzeba ;) Klej magic niestety bardzo szybko wysycha.



Krok czwarty:
- przyklejamy watowe kulki i gotowe. Agatka mono przyklepowała ręką, widać, że to fajne zajęcie. Najpierw przykleiła wielką garść waty, następnie troszkę jej podpowiadałam, że trzeba dorobić wełenkę na ogonek i grzywę ;)



Krok piąty:
- dorysowujemy trawkę, kwiatuszki, słoneczko czy co tam nam się podoba ;)

Jak widać na zdjęciach córka była zaaferowana bardzo nową zabawą. Szczerze mówiąc byłam ogromnie zaskoczona, że tak dobrze i sprawnie jej to poszło. Wykonanie takiego zadania nie jest długie, akurat w sam raz dla możliwości koncentracyjnych niespełna dwulatki.



I na deser piosenka o baranku, a właściwie o jego śniadanku :)

wklejam link, bo filmu coś nie da się załadować.
http://www.youtube.com/watch?v=A176L-DqyI8



poniedziałek, 18 marca 2013

Farby do malowania palcami

Pierwsze próby z farbami już dawno za nami. Nie pamiętam w jakim wieku robiłyśmy pierwsze próby. Około roku chyba zakupiłam farby do malowania palcami. O takie:


Koszt niewielki. Mniej niż 10 zł na pewno.
Konsystencje mają dziwną, oleistą. Zapach mają neutralny, smak obrzydliwy, gorzki, skutecznie zniechęca do zjedzenia całego pojemniczka farby.
Wrażenia córki: z jej miny można było wyczytać: "ratunku moje ręce są brudne". Niewypał. Agatka nie chciała mieć brudnych rączek.
W okolicach Bożego Narodzenia wyciągnęłam je po raz kolejny. Produkowałyśmy bombki. Powycinałam spore koła i dałam do ozdabiania:


Rezultat był podobny. Mama w farach po pachy, Agata podobnie, różnica taka, że ja nie miałam nic przeciwko, natomiast córka nie była zadowolona z powodu uciapania.

Nie wiem czy kupię jeszcze kiedyś takie farby. Dziwne w malowaniu, o wiele lepiej sprawdziły się u nas akwarele. Ale może te nasze były słabej jakości?